Powrót do listy newsów

Cyfryzacja w cieniu kryzysu
Andrzej Zarębski

Wiodącym tematem 33. konferencji Polskiej Izby Komunikacji Elektronicznej była cyfryzacja i jej konsekwencje dla rynku mediów elektronicznych.


Zgromadzeni w Zakopanem operatorzy kablowi, przedstawiciele instytucji regulacyjnych i nadawcy debatowali szukając odpowiedzi na pytanie, jak dalece i w jakim tempie zmieni się dzisiejszy krajobraz medialny w Polsce?
Z perspektywy środowiska operatorów telewizji kablowej kluczowe jest jednocześnie pytanie, jak cyfryzacja wpłynie na konkurencyjność tej formy dystrybucji w konfrontacji z rosnącymi w siłę platformami satelitarnymi, coraz bliższymi planami uruchomienia naziemnej telewizji cyfrowej – w tym także mobilnej, czy w stosunku do oferty internetowej.
Fotografia polskiego rynku audiowizualnego w jego dzisiejszym kształcie pokazuje, że widownia telewizyjna jest zgrupowana w trzech zasadniczych – ilościowo prawie sobie równych – sektorach: telewizje kablowe mają około 4, 5 mln abonentów, platformy satelitarne około 4 mln, reszta, czyli około 5 mln, korzysta z przekazu naziemnego. W minionym roku najwyższą dynamikę wzrostu wykazały platformy satelitarne – kosztem przede wszystkim odbioru naziemnego. Jak poinformował członek zarządu telewizji TVN, Tomasz Berezowski, według dwóch różniących się od siebie metodologicznie badań, ilość gospodarstw domowych odbierających telewizję wyłącznie za pośrednictwem nadajników naziemnych waha się w przedziale 42 – 37 procent ogółu. I sukcesywnie maleje.
Ta obserwacja ma wielkie znaczenie dla planów wdrożenia naziemnej telewizji cyfrowej. Z jednej strony – im większej liczby widzów dotyczyć będzie problem konieczności zakupu dekoderów, tym trudniej będzie się z tym uporać, mając dodatkowo świadomość, że mówimy tu o tej części społeczeństwa, która, z różnych zresztą powodów, nie jest skłonna ponosić dodatkowych kosztów w celu oglądania telewizji i dla której satysfakcjonująca jest skromna, ale bezpłatna oferta analogowa. Z drugiej strony, jeśli liczba odbiorców naziemnej telewizji cyfrowej znacząco spadnie, a widownia rozproszy się na oferty satelitarne i kablowe, inwestycja w naziemną telewizję cyfrową stanie pod znakiem zapytania. Tak źle i tak niedobrze. A jakby tego było mało, ciągle brakuje nie tylko państwowej strategii w tej sprawie, ale przede wszystkim porozumienia rynku i organów regulacyjnych odnośnie planów wyłączenia nadajników analogowych.
W Zakopanem mówił o tym między innymi Zygmunt Solorz, właściciel telewizji Polsat – najwięksi polscy nadawcy są gotowi do skrócenia swoich analogowych koncesji, ale zanim to nastąpi, gospodarstwa domowe muszą zostać wyposażone w urządzenia umożliwiające odbiór telewizji cyfrowej – bez tego warunku w ogromnej skali może powtórzyć się to, co stało się w tym roku w Warszawie, czyli na skutek wyłączenia nadajników na Pałacu Kultury i przeniesienia ich do innej lokalizacji pozbawieni możliwości odbioru telewizji zostali mieszkańcy kilku dzielnic w północno-wschodniej części miasta. Jak to ujęła była przewodnicząca Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, a obecnie wiceprzewodnicząca sejmowej komisji kultury Elżbieta Kruk – kwestia wyłączenia nadajników analogowych nie jest problemem wyłączenia nadawców, ale widzów – i to jest właściwa perspektywa ukazująca skalę trudności tego przedsięwzięcia.
W sprawie DVB-T jesteśmy obecnie na etapie – trudno powiedzieć: jednego, czy kilku? – postępowań toczących się w Urzędzie Komunikacji Elektronicznej, których rezultatem mają być decyzje rezerwacji częstotliwości dla pierwszego multipleksu. Kto je otrzyma? UKE nieoficjalnie sugeruje, że tylko TVP i Telewizja Puls złożyła właściwe wnioski – może więc tylko te dwie stacje, a może tylko telewizja publiczna stanie się gospodarzem MUX 1? Można się obawiać, że tego typu decyzje zamiast przybliżyć nas do startu naziemnej telewizji cyfrowej po prostu skomplikują ten proces. Obecny na konferencji w Zakopanem Przewodniczący KRRiT Witold Kołodziejski przekonująco argumentował na rzecz porozumienia regulatorów z rynkiem – w tej koncepcji w pierwszym multipleksie powinna zostać odtworzona dzisiejsza naziemna oferta analogowa, o zawartości drugiego przesądzi konkurs, a ewentualny trzeci zostałby przeznaczony na ofertę płatną. Co będzie dalej, jak ostatecznie zagospodarowana zostanie tzw. „dywidenda cyfrowa”, czyli ilu nadawców pojawi się na rynku naziemnym – o tym w tej chwili ani instytucje regulacyjne, ani rząd rozmawiać nie chcą.
Nieco jaśniej, choć również wśród wielu znaków zapytania, prezentuje się sprawa cyfrowej telewizji mobilnej – DVB-H. Tuż przed konferencją w Zakopanem UKE ogłosiło konkurs na operatora tej usługi – oferty można składać do stycznia 2009. Decyzja rezerwacyjna dotyczy 31 lokalizacji w dużych miastach, a po roku 2015 ma być rozszerzona na cały kraj. Oferta to 15 programów telewizyjnych i radiowych, a do tego możliwość świadczenia także innych usług. Największe zainteresowanie konkursem wykazuje obecnie konsorcjum czterech operatorów telefonii komórkowej, w którym pozycję lidera zajmuje kontrolowany przez TP SA Orange. Nie jest jednak wykluczone, że pojawią się także inni konkurenci – na przykład Polski Operator Telewizyjny, spółka Polsatu i TVN, Polskie Sieci Nadawcze, spółka francuskiego TDF, czy też Polsat Cyfrowy. W tym konkursie największe wątpliwości budzą dwie sprawy – prawna możliwość przedłużenia i rozszerzenia rezerwacji częstotliwości po roku 2015 aż do roku 2023 – przede wszystkim jednak jest wiele wątpliwości dotyczących rynkowego sukcesu tego przedsięwzięcia – można o tym przeczytać nawet w ogłoszeniu UKE. Jedną z niewiadomych jest na przykład możliwość pojawienia się na rynku telefonów do odbioru bezpłatnej oferty DVB-T, jak stało się to w Niemczech. Wówczas popyt na płatną usługę DVB-H może zostać znacząco wyhamowany.
Dla reprezentującego grupę TP SA Dominika Lasage zaangażowanie w projekt telewizji mobilnej ma jednak sens, ponieważ strategia największego na polskim rynku operatora telekomunikacyjnego zakłada swoiste „osaczenie” klienta ofertą firmy dystrybuowaną różnymi drogami: przez łącze stacjonarne, przez Neostradę, przez przekaz satelitarny i przez telefon komórkowy. TP SA wzmacnia się porozumieniem z grupą Canal+, uzyskała status operatora telewizji kablowej, dysponuje koncesją na platformę satelitarną, zadeklarowała niedawno gotowość do podjęcia się roli operatora wszystkich naziemnych multipleksów cyfrowych, jest powiązana z dominującym operatorem stacjonarnym, spółką Emitel, a od niedawna stała się także nadawcą programu telewizyjnego Orange Sport.
Ta wszechstronna aktywność czyni z TP SA lidera procesu konwergencji mediów w Polsce, choć także inni podążają tą drogą: grupa Polsat inwestuje w operatora telekomunikacyjnego Sferia, rozwija z sukcesem platformę satelitarną Polsat Cyfrowy, jest udziałowcem Era GSM. Z kolei ITI, właściciel telewizji TVN, uzupełnia ofertę zaawansowanej technologicznie platformy satelitarnej „n” o popularną ofertę Cyfrowy Dom, rozbudowuje i umacnia pozycję lidera portalu internetowego Onet, a ma jeszcze w zanadrzu koncesję wirtualnego operatora telefonii komórkowej. Obie grupy aktywnie rozbudowują swoje portfolio kanałów tematycznych, a ponadto są po połowie właścicielami spółki Polski Operator Telewizyjny powołanej do świadczenia usług operatorskich dla naziemnej telewizji cyfrowej.
Przy okazji: oferta taniej telewizji satelitarnej na kartę, z jaką wyszedł na rynek należący do ITI Cyfrowy Dom może okazać się w perspektywie kolejnym silnym impulsem do kurczenia się rynku odbioru naziemnego. Tak to zresztą w jednym z komentarzy prasowych odebrała na przykład Anna Stróżyńska, prezes UKE. Czy tak będzie rzeczywiście, to okaże się za kilka miesięcy, kiedy od stycznia klienci tej usługi będą musieli aktywować karty po okresie promocji
Przypadek TP SA nie jest odosobniony – współcześnie to właśnie przedsiębiorcy telekomunikacyjni o silnej pozycji na rynku są w pierwszej kolejności zdolni finansowo do podejmowania inwestycji multimedialnych.
Czy tworzy to sytuację zagrożenia dla branży kablowej? – Uczestniczący w zakopiańskiej dyskusji prezes PIKE, Jerzy Straszewski był optymistą. W jego opinii ani naziemna telewizja cyfrowa, której oferta z zawsze będzie uboższa od możliwości kabla, ani tym bardziej telewizja mobilna nie jest poważnym wyzwaniem konkurencyjnym dla operatorów telewizji kablowej. Poważniejsze wyzwanie płynie ze strony platform satelitarnych, ale ich minusem jest brak kanału zwrotnego. Kabel góruje poprzez możliwość „triple play” – gdyby jednak rozwinąć ten wątek to pojawi się na przykład problem taki: coraz szybsze łącza internetowe oferowane abonentom przez operatorów kablowych sprzyjają rozwojowi serwisów video, dla których jest to okazja do wykorzystania kabla jako narzędzia w pozyskaniu klienta /i jego pieniędzy/. Operatorzy muszą więc, wchodząc w proces cyfryzacji, wykraczać poza swoją tradycyjną rolę i muszą inwestować.
Mówił o tym Simon Boyd, prezes UPC Polska. Zapowiedział, że ten największy na polskim rynku operator telewizji kablowej zamierza w najbliższym czasie przeznaczyć 100-200 milionów złotych na inwestycje modernizacyjne swojej oferty w naszym kraju. Jednocześnie zgodził się z poglądem, że konieczność takich inwestycji wobec rosnących wyzwań konkurencji może oznaczać w niedalekiej przyszłości zdynamizowanie procesów konsolidacyjnych na polskich rynku kablowym. Nie wiadomo jednak, jak obecny kryzys finansowy i gospodarczy zakłóci taką logikę wydarzeń.
Doświadczenia UPC we wdrażaniu oferty cyfrowej dla abonentów telewizji kablowej są dobre i spółka wiele sobie obiecuje w związku z rozwojem tej technologii. Konfrontując to z doświadczeniami innych dużych polskich operatorów można przyjąć, że, choć jest to dopiero początek procesu, jego kierunek jest jasny i w zasadzie nieuchronny. Operatorzy kablowi mają silną pozycję zwłaszcza w dużych miastach, gdzie istnieje szereg barier dla instalacji anten satelitarnych, jednakże ich oferta musi nadążać za propozycjami konkurencji – na przykład poprzez możliwość emisji programów w standardzie HD, czy uruchomieniu usług typu video na życzenie.
W zakopiańskiej dyskusji – to już tradycja – zabrakło głosu największego polskiego nadawcy, czyli TVP SA. Prezes Andrzej Urbański w ostatniej chwili odwołał swój przyjazd z powodów rodzinnych. Wielka szkoda, ponieważ od postawy nadawcy publicznego bardzo wiele będzie w najbliższym czasie zależało – zaczynając od terminu uruchomienia naziemnej telewizji cyfrowej. Jeśli wsłuchać się uważnie w głos Urzędu Komunikacji Elektronicznej, który chwali TVP za gotowość szybszego od komercyjnych konkurentów bezwarunkowego wyłączenia nadajników analogowych, to rysuje się scenariusz taki, że w nagrodę za dobre sprawowanie wyłączy się w 2012 roku analogowe nadajniki TVP, a za karę do końca swoich analogowych koncesji, czyli do roku 2014 nadawać będą stacje prywatne.
Brak przedstawiciela TVP SA podczas zakopiańskiej dyskusji uniemożliwił też poruszenie sprawy utworzenia ewentualnej kolejnej dedykowanej na polski rynek platformy satelitarnej, do czego intensywnie namawia nadawcę publicznego SES Astra, której wcześniej udało się uzyskać status operatora sygnałów tej stacji. Sprawa ma swoją długą historię i... końca nie widać. TVP ma ustawową gwarancję swojego istnienia i nadawania enumeratywnie wymienionych w ustawie programów. Polityczne zawirowania to dla tej stacji nie pierwszyzna – teraz jednak, gdy kreuje się nowy kształt rynku mediów elektronicznych pogrążenie tego nadawcy w wir walki o władzę i z władzą grozi w przyszłości strukturalną marginalizacją, na której nikt w rezultacie nie zyska.
Znamienny jest przy tej okazji spór o abonament radiowo-telewizyjny, a w szerszym ujęciu dyskusja nad kolejnymi projektami zmian w prawie medialnym. Tam zupełnie nie ma nawet śladu refleksji na temat rynku cyfrowego, nad rolą, jaka na tym rynku powinna mieć- albo nie- telewizja publiczna. Tam jest tylko gra o wpływy.
Wracając jednak do konferencji w Zakopanem – dyskusja toczyła się w cieniu pierwszych symptomów globalnego kryzysu finansowego. Niektórzy z graczy rynkowych bardzo szybko odczuli jego skutki – wycofywanie się z zaawansowanych transakcji, przyblokowanie środków na inwestycje, konieczność redukcji założeń budżetowych na przyszły rok. Już po konferencji pojawiły się raporty i analizy ostro ujemnie korygujące prognozy dotyczące rynku reklamowego, którym towarzyszyła niespotykana przecena akcji na giełdzie. Tego w takiej skali nikt się nie spodziewał.
Ten przygnębiający kontekst załamania gospodarczego nie ominie rzecz jasna także branży medialnej i może być przyczyną istotnych zakłóceń procesu cyfryzacji. Szczególnie tam, gdzie potrzebne są inwestycje o długim okresie zwrotu, jak w przypadku naziemnej telewizji cyfrowej. Można jednak dość bezpiecznie założyć, że kryzys nie będzie miał zasadniczego wpływu na zapotrzebowanie na telewizję – a nawet może to zapotrzebowanie zwiększyć: zarówno na informacje, jak i na rozrywkę. To w końcu od epoki Wielkiego Kryzysu w Stanach Zjednoczonych lat 30-tych minionego wieku zaczęła się potęga amerykańskiej kinematografii. Współcześnie to jest szansa dla telewizji.

 
Numer 408 Wrzesień 2024

Polecamy:




Xbest_banner_TV-Sat_WWW.JPG

Eutelsat 380x70 tvsat-hotbird.jpg


ZTV_PL_baner2021_final_07.02.2021.JPG

Santec_banner_380x70.jpg


PFR plansza informacyjna poziom.jpg
Którą formę przekazu telewizji preferujesz?
 Naziemna DVB-T
 Satelitarna
 Kablowa
 Internetowa
                
 
 
Zdjęcie inżyniera