Powrót do listy newsów
O sztuce, wolności, odwadze i... problemie w szafie
|
(Rozmowa z Ernestem Bryllem)
Rozmawiała Aleksandra Zaręba
– Panie Erneście, obserwuje Pan świat sztuki już dość długo, będąc jednocześnie jego częścią. Proszę powied
|
|
– Zacznę od anegdoty. To było podczas spotkania z młodzieżą. Opowiadałem im, przy jakich filmach pracowałem, zaczynając w 1967 roku w Zespole Kamera. Mówiłem im o „Lalce”, „Wszystko na sprzedaż”. Oni bardzo zaskoczeni mówili, że za komuny takie filmy nie mogły powstać. Ja się ich pytam, zastanówcie się, dlaczego tak myślicie, skoro te filmy wtedy powstały. Ale co ważniejsze zastanówcie się, dlaczego teraz takie filmy już nie powstają.
– No właśnie, dlaczego? Dziś nic nas nie ogranicza. Ciekawe, prawda? Kiedyś, w czasach niewoli, ludzie mieli większą świadomość wolności niż dziś, kiedy mamy pełną wolność. Sztuka to walka o wolność. Ale skoro dziś trudno dostrzec, że się jest zniewolonym, trudno zobaczyć ten brak wolności, więc trudno o nią walczyć. Dziś sztuka przegrywa z tak zwaną pozorną „wolnością”, kiedy praktycznie możemy wszystko, kiedy przełamuje się wszystkie reguły, normy postępowania. Jesteśmy wolni, możemy wszystko, ale czy tak rzeczywiście jest?...
...– A czy technologię upatruje Pan jako element zniewalający? – Myślę, że technologia sama w sobie jest zjawiskiem obiektywnym. Sama technika może pomóc sztuce. Jest to narzędzie, droga do przekazu. Sam pracuję na komputerze, mam swoją stronę, ale to, co jest istotne: nie należy zapominać, że za tym też stoi człowiek, a człowiek bywa omylny. Gdy byłem w Stanach Zjednoczonych, zafascynował mnie rozwój techniczny, jaki mogłem tam obserwować. Miałem okazję korzystać z sieci informatycznej największych bibliotek. Fascynujące, prawda? Dostęp do wszystkich dzieł, skarbnica wiedzy. Ile możliwości. Przeszukałem zasoby katalogów w poszukiwaniu polskich pozycji i ku mojemu zdziwieniu okazało się, że „Lokomotywa” Tuwima umieszczona była w dziale kolejnictwa. I to był tylko jeden z licznych błędów. Technologie technologiami, ale za nimi stoi człowiek, jego myśl, a w tym przypadku jego błąd. I charakterystyczne w dzisiejszych czasach jest to, że informacja ulega szybkiemu powieleniu, staje się masowa. Także i idiotyzm. Błędy się multiplikują. Pamiętam taki czas walki o równy dostęp do książek. Idea dobra, czyż nie? Książki tanie, wykorzystanie nowych, jak na tamte czasy, technik druku. Artyści, intelektualiści byli wręcz uwiedzeni tym pomysłem. Potem dopiero zdaliśmy sobie sprawę, jak naprawdę funkcjonował ten proces. Książki drukowano, ale tylko wybrane tytuły, wprowadzono limity, okrojenia tekstu, cenzurę. Rezultat był taki, że cała akcja pod pozorem dobra spowodowała ogłupienie i to na szeroką skalę.
– Zniewolenia, jak Pan mówi, będą zawsze, ale przecież nie można powiedzieć, że dziś brak norm, zasad? – Nie, to prawda, ale dziś mamy do czynienia z innym zjawiskiem. Ludzie z zasadami, z jasno sprecyzowanymi wartościami wycofują się w zamknięte enklawy, tworząc swoje własne kody językowe, stając się przez to niezrozumiałymi dla szerszego odbiorcy. I tak dochodzi do atomizacji społeczeństwa, rozłamu na mniejsze bardzo zróżnicowane formy. Upatruję w tym zjawisku niebezpieczeństwo. Brak jedności, brak nurtu jednoczącego wszystkich. Wszystko się jakby rozmywa, staje się powierzchowne, płytkie.
– Czym jest więc sztuka według Pana? Jaka jest jej rola? – Sztuka to oswajanie tego, co jest w psychice ludzi, tego, co ich boli. Magią sztuki jest oswajanie rzeczywistości. Moim zdaniem, najbardziej dziś dominującym nurtem w polskim życiu, co powinno przekładać się na sztukę, jest niepokój jednostki jak i skrywany ból o przyszłość.
Cały artykuł w lutowym numerze... |
|
|