Piszę – niestety, TVN, bo wygląda mi na to, że stacje komercyjne chętnie uczestniczyłyby w pięknym pogrzebie publicznej telewizji, bo wtedy wzrost oglądalności murowany i potężne wpływy pieniędzy też. Nic zatem dziwnego, że pani Nina Terentiew zainteresowana swoim interesem od dawna już – nawet będąc jeszcze w owej publicznej telewizji – nie odpowiada na telefony, które zdaniem inicjatorów mogłyby przynieść propozycje godne widzów telewizji. Zaś prawie na pewno nie przynoszą korzyści tym, którzy swoją decyzją mogliby dodatkowo uzupełnić własne niedobory finansowe. Apetyt, który rośnie w miarę jedzenia, wyraźnie wskazuje na to, sądząc po medialnych informacjach ujawniających taki styl rozumowania wielu naszych „biznesmenów”...
...Jeden z szefów publicznej telewizji, Jan Dworak, powiedział w czerwcu tego – 2009 – roku, że Telewizja Polska nie będzie niezależna, bo kiedyś taką próbę podjęła telewizja Nowej Zelandii i musiała odwrócić się od procesu prywatyzacji i powrócić do finansowania przez parlament, chociaż przewidywany jest też powrót do finansowania z abonamentu. Jakie mamy w Polsce problemy, to oczywiście wiadomo. On się po prostu nie sprawdza, bo wpływy abonamentowe nie gwarantują dobrej kondycji mediów publicznych, zatem radia i telewizji.
A politycy znów i nieustannie zadają sobie i nam ustawiczne pytania, jak wybrnąć z tego problemu. Pan – były prezes Dworak w konkluzji mówi, że czarno widzi przyszłość „młodych, interesujących twórców i nie będą mogli liczyć na to, że publiczne media będą w ich twórczość inwestować” i dalej: „rząd już zapowiedział, że nie dołoży grosza do cyfryzacji”. No być może i jest tak lub będzie, jak zapowiadał pan Jan Dworak dalej, „że nadal będziemy w ogonie rozwoju cywilizacyjnego”.

Cały tekst w październikowym numerze...