Powrót do listy newsów

O abonamencie na poważnie

Karol Jakubowicz

„Masz prąd? To płać za telewizję i radio!”, „Zapłacimy haracz czy podatek?”, „Poczta bez ostrzeżenia rozlicza emerytów”, „Jakie warunki trzeba

W  najnowszym sprawozdaniu ze swojej działalności, KRRiT alarmuje, że od 2004 r. spada nominalna kwota wpływów abonamentowych. W 2006 r. było to o 8%, czyli o około 77 mln zł, mniej niż w 2003 r. Dlaczego? Maleje liczba gospodarstw domowych jako zarejestrowanych abonentów radiowych i telewizyjnych; spada liczba abonentów wnoszących opłaty terminowo; coraz więcej gospodarstw domowych jest zwolnionych od opłat; jedynie 5% podmiotów gospodarczych jest zarejestrowanych jako abonenci radiowi i telewizyjni.
Zdaniem KRRiT, ta tendencja może w ciągu dwóch-trzech lat doprowadzić do załamania systemu pobierania abonamentu, co zagrozi finansowej stabilności publicznych mediów, a zwłaszcza radia publicznego, które w 73 proc. utrzymuje się z abonamentu (w przypadku telewizji ten odsetek wynosi 28 proc.).
Coraz niższe wpływy z abonamentu powodują, zdaniem Rady, obniżanie się poziomu programów telewizyjnych i radiowych: marginalizowanie ambitnej produkcji programowej (zwłaszcza z kręgu tzw. kultury wysokiej) i produkcji dla dzieci i młodzieży na rzecz audycji czysto rozrywkowych (telewizja publiczna), czy systematyczne zwiększanie udziału muzyki w programach spółek regionalnej radiofonii publicznej kosztem audycji słownych.
Od zawsze było wiadomo, iż nadmierna zależność nadawców publicznych od przychodów reklamowych tak się właśnie kończy, ale długo nikt nie chciał się tym zajmować. Teraz Krajowa Rada wskazuje, że "pogłębiający się niekorzystny wpływ trudnej sytuacji finansowo-ekonomicznej na działalność programową spółek radiofonii i telewizji publicznej wskazuje na konieczność podjęcia pilnych działań legislacyjnych...". To oczywiście prawda. Trzeba zapewnić pełną tzw. ściągalność abonamentu. Stąd pomysły związania opłaty abonamentu z opłatą za prąd, czy też z podatkami; stąd też energiczne działania poczty.
I dobrze, tyle że nawet pełna skuteczność w poborze abonamentu nie rozwiąże problemów finansowych radiofonii i telewizji publicznej.
Zestawmy kilka liczb. W 1994 r. wpływy abonamentowe nadawców publicznych wyniosły nominalnie 430,4 mln zł, natomiast wpływy z reklamy i sponsoringu – 775,7 mln, czyli 1,8 razy więcej. W 2006 r. było to odpowiednio 888,8 mln zł i 2 331,5 mln zł, czyli 2,6 razy więcej. W Polsce jest tak, że abonament płaci około 50% audytorium, około 30% jest zwolnionych z płacenia, a mniej więcej 20% się miga. Czy zwiększenie wpływów abonamentowych o 20-25% (i to byłaby owa pełna, czyli w rzeczywistości 70-procentowa skuteczność w poborze abonamentu) może rozwiązać problem nadmiernej zależności od reklamy? Bynajmniej. To jak wziąć aspirynę, gdy powalił nas atak serca?
Oczywiście różnie to wygląda w przypadku poszczególnych typów nadawców publicznych. W 2006 r. TVP SA tylko 28,3% swojego budżetu czerpała z abonamentu. Polskie Radio SA – 68,5%, natomiast regionalne spółki radiofonii publicznej – w 79,7%. I tylko te ostatnie mogłyby odczuć korzystne skutki zwiększenia poboru abonamentu, uzyskując zadowalający poziom niezależności od rynku. PR SA nadal byłoby nadmiernie, a TVP SA katastrofalnie zależna od komercji.
Spójrzmy więc prawdzie w oczy – uszczelnienie systemu abonamentu nie odwróci trafnie wskazanej przez KRRiT tendencji do komercjalizacji programu i nie zabezpieczy przyszłości nadawców publicznych. Trzeba to zrobić, ale to tylko pierwszy krok.
Nim pójdziemy dalej, słowo o tym, co zmienia się w finansowaniu nadawców publicznych w innych krajach. Nie ma jednej wyraźnej tendencji. Można jednak wskazać, że rośnie liczba krajów, w których likwiduje się abonament, a nadawców publicznych finansuje się z budżetu państwa (Belgia/Flandria i Holandia od 2000 r., Estonia od 2001 r., Belgia/Walonia i Węgry od 2002 r., Islandia – od 2008 r.).
W niektórych krajach wprowadzono rozwiązania chroniące nadawców publicznych przed majstrowaniem przy dotacjach budżetowych. W Gruzji ustalono, że dotacja ma wynosić 0,15% produktu narodowego brutto. Na Łotwie z kolei przyjęto, że dotacja nie może być niższa niż 0,73% budżetu państwa.
Drugi kierunek zmian to stopniowe rozszerzanie obowiązku płacenia abonamentu na wszystkich, którzy dysponują dowolnym sprzętem umożliwiającym odbiór programu radiowego lub telewizyjnego. W Niemczech poczynając od 2007 r. każdy, kto dysponuje komputerem podłączonym do Internetu, będzie miał obowiązek opłacania „opłaty medialnej”, zastępującej opłatę abonamentową, niezależnie od tego, czy komputer jest skonfigurowany od odbioru programu radiowego bądź telewizyjnego, czy też nie. W Szwajcarii, Irlandii i we Francji obowiązkiem płacenia abonamentu objęte są wszystkie osoby, które mogą odbierać programy telewizyjne, niezależnie od sprzętu do tego wykorzystywanego (w Szwajcarii za „odbiornik telewizyjny” oprócz telewizora uważa się kamerę wideo, magnetowid i komputer z kartą TV). Tak samo jest od 2007 r. w Danii. Podobne przepisy przyjęto w 2006 r. w Szwecji. W Wielkiej Brytanii obowiązkowi płacenia abonamentu podlegają posiadacze m.in. komputera z kartą TV.
Czy podobne rozwiązania pomogłyby polskim nadawcom publicznym? Związanie abonamentu np. z opłatą za prąd zastąpiłoby rozciąganie abonamentu na wszystkie formy i techniki odbioru, bo i tak płaciłoby każde gospodarstwo domowe. Natomiast likwidacja abonamentu i zastąpienie go dotacją budżetową mogłyby zlikwidować problem, tylko gdyby dotacja była taka sama jak łączne przychody abonamentowe i reklamowo-sponsorskie – a w to, szczerze mówiąc, należy wątpić. Zresztą w ogóle nie mówi się o takim rozwiązaniu.
Każdy przedsiębiorca wie, że istnieją dwa sposoby równoważenia bilansu: zwiększanie przychodów albo redukcja kosztów, a najlepiej i jedno, i drugie. Zauważmy, że dotychczas mówiliśmy jedynie o stronie przychodowej. A co z kosztową?
Nadawcy publiczni są w pułapce. Instynkt i sytuacja rynkowa nakazują im albo rozszerzać ofertę programową (nowe kanały satelitarne TVP SA), a tym samym zwiększać koszty, albo przynajmniej bronić stanu posiadania (radio publiczne). Zmniejszanie zatrudnienia (jak w PR SA) nic nie da, bo mniejsza liczba pracowników może spokojnie wydać te same, albo nawet większe pieniądze. Rozpaczliwe ruchy w postaci osłabiania Dwójki radiowej, by wzmocnić Jedynkę, nie rozwiązują sprawy systemowo. Wszelkie reformy (jak przed paru laty w TVP SA) zmierzające do zorganizowania firmy tak, by przynajmniej wiadomo było, co ile kosztuje, nie mogą dać efektu, jeżeli następnie braknie woli, by zapanować nad wydatkami. Nadawcy publiczni od 1994 r. wydają coraz więcej i w coraz większym stopniu zależą od komercji.
Nie zdarzyło się nigdzie, by nadawca publiczny sam ograniczył koszty. Trzeba go to tego zmusić. Państwo polskie musi określić optymalny zakres działania nadawców publicznych możliwy do sfinansowania ze środków publicznych (ewentualnie z niewielkim dodatkiem reklamy) i przeprowadzić głęboką restrukturyzację tych mediów. Bez tego spirala komercjalizacji i zależności od rynku będzie rozkręcała się dalej. Media publiczne muszą być silne i duże, by wpływać na kształt całego rynku, ale muszą też działać w skali możliwej do sfinansowania w sposób chroniący ich specyfikę.
Tej refleksji cały czas w Polsce brakuje. Ani KRRiT, ani rząd, ani parlament nie zdobyły się dotąd na sposób analizy oraz projektowania rynku radiowo-telewizyjnego oparty na rachunku ekonomicznym i realnej ocenie tego, co jest na nim naprawdę możliwe. Ta amatorszczyzna musi się skończyć.


 
Numer 408 Wrzesień 2024

Polecamy:




Xbest_banner_TV-Sat_WWW.JPG

Eutelsat 380x70 tvsat-hotbird.jpg


ZTV_PL_baner2021_final_07.02.2021.JPG

Santec_banner_380x70.jpg


PFR plansza informacyjna poziom.jpg
Którą formę przekazu telewizji preferujesz?
 Naziemna DVB-T
 Satelitarna
 Kablowa
 Internetowa
                
 
 
Zdjęcie inżyniera