|
|
Czy jest możliwe stworzenie telewizji publicznej, która byłaby niezależna od tego, które ugrupowanie zyskuje przewagę w wyborach parlamentarnych? (pyta pan Jerzy Nowak z Poznania).
|
|
– Owszem, można stworzyć telewizję publiczną, która jest stabilna, nie zmienia się personalnie, jakby trąba powietrzna przechodziła po każdych wyborach parlamentarnych. Nie tylko teoretycznie, ale i praktycznie istnieją tego rodzaju telewizje, w niektórych krajach o ugruntowanym systemie demokratycznym. Podstawową sprawą jest utworzenie nie jednego molocha, lecz kilku telewizji publicznych. W parlamencie jest typowo obecnych kilka sił politycznych, które zgubnie można podzielić na prawicę, lewicę i centrum. Jeżeli każda z tych sił politycznych otrzyma na stałe po jednym kanale telewizyjnym o charakterze informacyjno-uniwersalnym, wtedy w mediach publicznych panuje lepsza stabilność i harmonia. Numery kanałów są umowne, np. TV2 reprezentuje stale centrum, a TV3 lewicę. Jedynka nie jest ważniejsza od dwójki i trójki i nie jest automatycznie podporządkowana aktualnemu rządowi. Wszystkie te telewizje publiczne są dofinansowane z powszechnego abonamentu, podatku lub budżetu. Telewidz włączając kanał o znanym numerze wie, komentarzy jakiej siły politycznej będzie słuchać. Przełączając kanały ma możliwość szybkiego zapoznania się z różnymi poglądami. Obywatele wiedzą, że płacąc abonament lub podatek medialny finansują zrównoważony i całościowy system informacyjny kraju. |
|
Wr�� do pyta� z poprzednich numer�w
|
|